16 października 2015

Lustro.

Emily to 12 letnia dziewczynka, która miała bardzo bogatych rodziców. Była lubiana w szkole i wszystko u niej było w porządku. Od pewnego czasu miała koszmary w snach. Nie takie zwykłe koszmary, w których występowały jakieś przerażające stwory... W jej snach było tylko lustro w pustym pokoju.
Dziewczynka wraz z rodziną miała jechać do babci na wieś. 12-latka miała zostać u babci na weekend. Bardzo się z tego powodu cieszyła, ponieważ strasznie lubiła przebywać z kobietą. Kiedy dojechali na miejsce babcia ugościła ich przepysznym obiadem. Młoda musiała skorzystać z toalety, więc wyszła z małego pokoju pełnego ludzi. Przechodząc korytarzem spostrzegła kątem oka przez uchylone drzwi, że jeden z pokojów jest pusty. Postanowiła zajrzeć do tego pokoju i zamarła w bezruchu. Stało tam lustro z jej koszmarów. Tylko to lustro i nic więcej. Była przerażony i jak szybko weszła do pokoju tak szybko wyszła. Wróciła do pokoju, w którym była zebrana rodzina.
Gdy jej rodzice pojechali, babcia zaścielała wnuczce łóżko i powiedziała, że zaraz będzie szykować kolację, ale w między czasie ma iść do dziadka pomóc mu przy dojeniu kóz. Dziewczynka grzecznie poszła. Podczas dojenia nieustannie wypytywała dziadka o pokój z lustrem, lecz ten nic nie mówił. Zaniepokojona dokończyła doić kozę i poszła do domu zanieść mleko. Ucieszona z pomocnej wnuczki babcia poszła robić kolację. W tym czasie nasza bohaterka pobiegła do pokoju z tajemniczym lustrem.
 Podeszła z niepewnością do jedynego przedmiotu w pokoju. Przejrzała się w nim i nie było tam nic dziwnego. Obeszła całe lustro dookoła i spojrzała w nie jeszcze raz. Z niedowierzaniem patrzyła w głębię przedmiotu. W odbiciu był pięknie pomalowany pokój i cudowne stare meble. Obejrzała się za siebie, lecz za nią nic nie było. Postanowiła dotknąć lustra, bo być może to nie lustro, a obraz. Wyciągnęła do niego prawą rękę. Poczuła chłodny wiatr na skórze. Gdy wreszcie dotknęła szyby okazało się, że jej tam wcale nie ma. Po drugiej stronie lustra Pojawiła się mała dziewczynka o prześlicznych czarnych włosach i przepaską na obu oczach. Zaprosiła ona Emlily na herbatę. Ochoczo się zgodziła i weszła do lustra.
Czarno-włosa dziewczynka okazała się nie być taka miła. Zdjęła przepaskę i oczom Emily ukazały się przekrwione ślepia bez tęczówek i źrenic. Dziecko zaczęło krzyczeć. Bohaterka chciała uciekać, lecz '' przejście '' było zamknięte. Horror 12-letniej dziewczynki dopiero się zaczynał. Zaczęła uciekać, lecz zmora biegła za nią cały czas krzycząc piskliwym głosem dziecka. Dziewczynka się schowała w starej szafie i zamknęła drzwi. Po pewnej chwili usłyszała głośny płacz. Nie wiedziała co się stało, ale wolała nie wychodzić. Niedługo po tym jak ustał płacz było słychać jakby ktoś się modlił.
Postanowiła wyjść z ukrycia i zobaczyć co się dzieje. Emily zaczęła iść za dźwiękami modłów. To był jej największy błąd. Nie były to modlitwy, a nawoływanie szatana przez czarno-włosom dziewczynką, a właściwie to demona z obleśnym, długim językiem. Na podłodze był namalowany pentagram, a dookoła niego porozstawiane zapalone świece. Demon złapał 12-latkę i przywiązał do podłogi. Zaczął mówić coś po łacinie, lecz dziewczynka nic nie rozumiała. Biedna zdołała się uwolnić, lecz wypadł jej telefon. Włączyła się piosenka Justina Biebera ''Baby''. Demoniczna postać wystraszyła się i zaczęła wyć. Po 30 sekundach zaczęła się topić i skwierczeć. Po minucie nie było już ani śladu po demonie. Dziewczynka znalazła wyjście z tego przerażającego miejsca i uciekła.
Kiedy wydostała się poszła do babci i chciała jej to wszystko opowiedzieć. Zanim otworzyła usta spojrzała na zegarek. Okazało się, że upłynęła zaledwie chwila, a jej przecież nie było pół nocy! Postanowiła zachować tę straszną przygodę dla siebie. 
Reszta pobytu u babci minęła bez problemów. Zanim wróciła do domu poszła jeszcze raz do tego pustego pokoju. Okazał być się pomalowany i umeblowany tak samo jak po drugiej stronie lustra parę dni wcześniej. Przeraziła się.
Po powrocie do domu już nie miała tego koszmaru z pustym pokojem i lustrem. Spała spokojnie, ale nadal bała się podejść do lustra u babci.
Koniec.


P.S. Piosenki J.Biebera są gorsze od wody święconej...
 

24 września 2015

Prawdziwa historia.

Był pewien chłopak, a imię jego to Piotrek. Ten dość zabawny i uroczy chłopak skrywał sekret, o którym wiedzieli tylko nieliczni... Miał grupkę kolegów o ile kolegami można było ich nazwać. Żartowali z niego i jego wyglądu, lecz on się tym nie martwił i przyjmował to na luzie
Piotr poszedł po wakacjach do technikum. ''Nowa szkoła, nowe znajomości. Super'' - pomyślał. Tam poznał dziewczynę dość specyficzną, bo wyglądała inaczej niż wszystkie, które do tej pory poznał. Miała dobre poczucie humoru i od razu się zakumplowali. Nie wiele po tym jak się zaprzyjaźnili postanowił wyznać jej swoją historię, a zarazem wielką tajemnicę. Ponieważ zawsze był uśmiechnięty, nikt nie podejrzewał co się tak naprawdę dzieje u niego w domu...
Rodzice mówili mu, że tylko im sprawia kłopoty, a na domiar złego straszyli go, iż oddadzą go do ośrodka... Codziennie ''zakładał szczęśliwą maskę'' na twarz i wychodził na miasto. Pewnego razu spotkał grupkę znajomych... Znowu się z niego śmiali. Tym razem także z wyboru szkoły, ponieważ nie poszedł tam gdzie oni tylko musiał być inny. Nie wytrzymał i kopnął jednego w szczękę. Niestety... podniósł się i uderzył go z całej siły w żebra. Zrozpaczony chłopak nie mógł się pozbierać, a jego ''koledzy'' sobie poszli i nawet nie miał kto mu pomóc.
Gdy koleżanka usłyszała jego smutną historię postanowiła mu pomóc i go wesprzeć w trudnej sytuacji. Na początku pomyślała, że pójdzie porozmawiać z jego matką, która twierdziła, że go nie chce, lecz on jej zabronił. Co mogła zrobić? Długo myślała nad tym jakby mogła mu pomóc. Piotrek był załamany i nie wiedział co miał robić. Chciał się zabić... Dziewczyna nie chciała do tego dopuścić. Specjalnie wdawał się w bójki i przychodził z coraz to większymi siniakami. Kobieta przytuliła go i powiedziała, żeby już tego nie robił, bo dla niej to też krzywda. Grzecznie jej posłuchał, aż sama była zdziwiona. Okazało się, że on ją bardzo lubi i nie chce by ona była smutna.
Mówił jej codziennie, że już jest wszystko O.K. lecz ona nie była tego taka pewna. Miał mniej siniaków i coraz mniej narzekał na rodzinę.
Ona wiedziała, że coś jeszcze nie jest w porządku. Miała złe przeczucie, które okazało się być najgorszą prawdą. Rodzina oddała go do ośrodka opieki społecznej. Nie wiedziała co ze sobą zrobić... Postanowiła pójść do jego domu i porozmawiać z jego matką. Niestety nic nie zdziałała. Matka go nie chciała znać. On był załamany i ona też. Przez to, że wdawał się w bójki rodzina go oddała to smutne, a zarazem prawdziwe.
Historia oparta na faktach, więc przepraszam za smuty...


 

20 sierpnia 2015

Horror (?)

Był sobie pewien chłopak. Przypuśćmy, że nazywał się Gregor. Był on bardzo uzależniony od telewizji. Żadne terapie nie pomagały. Raz włączył sobie program dla dzieci. ''A cóż to może być w tym takiego strasznego?'' - pomyślał i zaczął oglądać, ale wtedy zdarzyło się coś co zmieniło jego życie! Wciągnęło go do programu!!
Znalazł się na polanie w lesie, gdzie było mnóstwo stworków między innymi latające pluszowe misie (takie to słodkie) i także postacie 'złe' jak diabły. Te słodkie pluszowe misie okazały się być nie bajką dla dzieci lecz horrorem... Przekonał się o tym sam Gregor. Po całym dniu zabawy z pluszakami wykończony udał się spać do pobliskiej jaskini. Tam jego mięciutcy przyjaciele stworzyli mu prawdziwą scenę z horroru. Zaczęli bowiem wyżerać mu wnętrzności omijając najważniejsze organy by mógł się wykrwawić i cierpieć. Biedny zaczął krzyczeć, lecz w złym momencie, ponieważ usłyszał go diabeł. Miał bardzo wyczulony nos a zapach krwi przypominał mu dom i godziny spędzone z ojcem nad ciałami ludzi, którzy próbowali ujść z życiem. Biegł tak szybko, że Gregor zanim go zauważył to on już był przy nim i się ślinił. Poraniony chłopak zaczął uciekać, ale diabeł był dla niego zbyt szybki. Zauważył płynącą obok niego rzekę. '' Jeżeli do niej wejdę i zmyję krew to ten potwór mnie nie będzie czuł, nie będzie czuł mojej krwi'' - I jak pomyślał tak zrobił. Mityczny stwór zgubił trop. Był uratowany? Nie! W wodzie były małe skorupiaki, które poraniły jego stopy. Wybiegł z wody jak poparzony. Obok rzeki były duże liście podobne do bananowych, więc nasz bohater zrobił sobie z nich bandaże na rany. Kiedy skończył się owijać zrobił się potwornie głodny. ''W lesie będą jagody!'' - Rozmyślał - ''Ale tam mogą być gorsze drapieżniki''. Zastanawiał się dość długo, ale na pierwszym miejscu stanął głód i wszedł do lasu. Podczas poszukiwania jedzenia zobaczył za drzewami jakąś błyszczącą postać zwierzęcia. Stwierdził, że gorzej już być nie może i podszedł do stworzenia. To jednorożec! Był uwięziony w jakieś sidła. Magiczne stworzenie przemówiło do Gregora - ''Jeżeli mnie stąd uwolnisz spełnię twoje trzy życzenia przybyszu''. Zaskoczony chłopak nic nie mówiąc pomógł dziwnej istocie. ''To jakie masz życzenia mój wybawco?'' - zapytał patrząc na Gregora. Bohater popatrzał na siebie, na swoje rany, potem na jednorożca. ''Już wiem jakie będzie twoje pierwsze życzenie'' - powiedział i uzdrowił chłopaka. ''Teraz drugie życzenie.'' Nastała chwila ciszy. ''Coś ty nie mowa? No gadaj czego ci jeszcze trzeba ludzka istoto!'' - Z irytacją powiedział. ''No więc''-zaczął się jąkać ''chciałbym coś do jedzenia'' - z niechęcią odpowiedział. Życzenie zostało spełnione. Gregor zaczął zajadać pieczonego kurczaka w sosie z ananasów i z zestawem najpyszniejszych sałatek. Kiedy już był najedzony powiedział, że chciałby wreszcie wrócić do domu. Wszystko zniknęło i nastała głucha cisza.
Chłopak obudził się w swoim domu, siedząc na kanapie z pilotem w ręku. ''To tylko zły sen! Mam taką nadzieję'' - powiedział. Spojrzał na ekran, na którym widniał kreskówkowy jednorożec machający do widzów. W pewnym momencie magiczne stworzenie powiedziało ''Do zobaczenia w następnym odcinku! Ty też Gregor!'' - mrugając okiem. Chłopak wstał, szybko wyłączył telewizor i pobiegł do swojej sypialni. Przez kolejny miesiąc ani razu nie włączył telewizora. Czyżby bał się jednorożców?
                                                                   Koniec

13 sierpnia 2015

Ostry jak brzytwa.


Anabel - matka dwójki dzieci, wdowa. Siedzi na krześle przed salą sądową. Ale po co? 
Cofnijmy się o miesiąc. Anabel i jej mąż Dereck jedzą śniadanie. Dzieci wyjechały do babci na wieś, więc byli sami w domu. Z początku było miło i spokojnie, lecz później Dereck nagle wybiegł z prędkością światła do łazienki. Kobieta była ciekawa co stało się jej mężowi. Wymiotował... Był uczulony na orzechy, które były w śniadaniu w śladowych  ilościach. Wszczął awanturę, bo przecież są małżeństwem od 5 lat i ona podała mu orzechy! Zaczął ją bić, lecz usłyszał dzwonek do drzwi i kazał jej otworzyć i sprawdzić kto przyszedł. Anabel posłusznie otworzyła drzwi. Dereck! To do Ciebie - Wykrzyknęła. Rozwścieczony i spuchnięty poszedł zobaczyć kto to. To był listonosz i wręczył mu paczkę. Zaciekawiony podziękował i poszedł do kuchni odpakować paczuszkę. Była tam kobieca bielizna i liścik. Anabel zezłoszczona wzięła do rąk bieliznę i zaczęła szukać metki (może mąż jej kupił nową). Niestety wbrew oczekiwaniom kobiety była to bielizna używana i to do tego kochanki jej męża. Była już tak podminowana, że wybuchła i zaczęła wrzeszczeć na mężczyznę! W ataku szału złapała za widelec i wbiła mu prosto w brzuch! Dereck zamarł w bezruchu. Popatrzył na swoją żonę, następnie na ranę, a później dźwignął wzrok z powrotem na nią. Upadł na podłogę rozbijając przy tym filiżankę z kawą. Silna reakcja alergiczna i cios widelcem pozbawił go życia. Anabel nie czekając ani chwili zadzwoniła na pogotowie, a następnie do matki by dzieci jeszcze tydzień u niej zostały.
Jest dzień rozprawy Anabel. Nieumyślne spowodowanie śmierci według
art. 156 ''Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu'' może posiedzieć w więzieniu od roku nawet do 12 lat. Zrozpaczona kobieta weszła na salę rozpraw i zaczęła wszystko tłumaczyć sędzi. W jednej z jej wypowidzi padły słowa "przybory kuchenne mogą stwarzać wielkie niebezpieczeństwo... Kiedyś zabiłam męża widelcem, nie mam pojęcia jak to się stało".
 Miała dobrego prawnika i za swoje przewinienie dostała 3 miesiące w zawieszeniu na 5 lat. To się nazywa szczęście.
W przyszłości uważajcie na przybory kuchenne, ponieważ nawet zwykłą łyżeczką możecie zrobić komuś krzywdę.
                                                            Koniec

23 lipca 2015

Szał nastolatki.

Jak wszyscy lub większość osób wie, Serj Tankian to wokalista zespołu System of a Down. Na jego punkcie szaleje sporo nastolatek, ale była jedna, która wpadła w mały obłęd. Ubzdurała sobie, że pewnego dnia jej ulubiony wokalista będzie jej mężem. Zrobiła mu ołtarzyk w pokoju i kiedy spotykała się ze znajomymi nie rozmawiała z nimi o nikim innym jak o wokaliście SoaD-u. Zaczęło im to przeszkadzać i odtrącili ją. Ona nawet się tym nie przejęła.
Była w trakcie szukania następnego przystanku trasy koncertowej owego zespołu metalowego. Okazało się, iż będą grali w mieście, które jest niedaleko. Od razu zaczęła się pakować (tj. wzięła najlepszą torbę i wrzuciła do niej najpotrzebniejsze rzeczy). Bilet szybko zamówiła na stronie z koncertem. Nie wiarygodnie szybko do niej doszedł.
Ruszyła w drogę na koncert nic nie mówiąc rodzicom. Kiedy była już na miejscu zaczęła pchać się pod samą scenę nie zwracając uwagi na innych. Wreszcie zaczął się koncert, na którym szalała za trzech. Muzycy zrobili sobie małą przerwę, a dziewczyna wykorzystała okazję i poszła do nich za scenę. Ochrona jej nie zauważyła, lecz podszedł do niej Daron (drugi wokalista i gitarzysta) i spytał dziewczyny ''Co ty tu robisz?! Nie powinno Cię tu być''. Ona mu odpowiedziała. że tylko na chwilkę chce podejść do Serja. Niczego nie świadomy gitarzysta przepuścił dziewczynę do kolegi. Najpierw grzecznie poprosiła o autograf i ten jej go dał. Później spytała czy może przytulić się do ulubionego muzyka. Zaskoczony Tankian pozwolił, lecz ona wykorzystała sytuację i dała mu buziaka. Wszyscy zaniemówili, a dziewczyna zniknęła.
Dalsza część koncertu. Daron cały czas wypatrywał małej odważnej (o co poprosił go kolega), niestety nigdzie jej nie było.
Po koncercie, już dość późna godzina. Muzycy weszli do swojego busa i ruszyli w dalszą trasę. Wokalista musiał iść do toalety. Zamknął za sobą drzwi i jak szybko wszedł tak szybko wyszedł. ''Spryciula jest w kiblu!'' Powiedział roztrzęsiony. Shavo (Basista zespołu) postanowił ją wypłoszyć, lecz ona pociągnęła go tak mocno za brodę, że się odsunął. Szalona dziewczyna wpadła w szał, kiedy ochroniarze chcieli ją wyrzucić z koncertu, więc schowała się w ich busie. Biedny Serj nie wiedział jeszcze co go czeka. Nastolatka była tak napalona, że rzuciła go z potworną siłą na kanapę i zaczęła całować. John (perkusista) próbował ją odciągnąć, ale nie dał rady. Cała grupa chciała powstrzymać dziewczynę i odciągnąć ją od biednego wokalisty. Nic nie pomagało. W końcu kierowca zatrzymał busa i też się dołączył. Dziewczyna wpadła w taki ogromny szał. Zaczęła krzyczeć i kopać wszystkich. Daron zadzwonił na policję i powiedział, że w busie mają straszną fankę, która molestuje front mena ich grupy. Siłą zaciągnęli dziewczynę do WC i zamknęli. Mieli chwilkę spokoju, chociaż zza drzwi dobiegały straszne hałasy. Serj był cały zdrapany i posiniaczony.
Wreszcie ubłagana chwila, kiedy policjanci weszli do autobusu. Dziewczyna zaczęła piszczeć i powtarzała tylko "Serj jesteś mój!''.
Dziewczynę odwieziono do psychologa i powiadomiono rodziców. Ale czy grupa muzyków może się czuć już bezpiecznie?
                                                            Koniec

14 lipca 2015

Po burzy

Opowieść ta jest o młodej kobiecie imieniem Anastazja i jej wybawcy.
Rozpętała się straszna burza, kiedy Anastazja zbierała jagody dla swojej matki. Biedna tak się przestraszyła, że nie mogła znaleźć drogi do domu. Zaczęło robić się już strasznie późno i matka się o nią martwiła. Dziewczyna zobaczyła, że z oddali widać jakieś postacie, niestety nie ludzkie a zwierzęce. Zaczęła uciekać, a przed sobą dostrzegła małą chatkę. Postanowiła zapukać do jej drzwi zanim dopadną ją te leśne bestie. Nie zdążyła wyciągnąć ręki w stronę drzwi, a one zaczęły się otwierać. Zza nich wyszedł starszy pan z lekkim garbem. Niczego nieświadoma Anastazja spytała czy może się u niego zatrzymać do rana. Pan się strasznie ucieszył i zaprosił młodą niewiastę do środka. Staruszek powiedział, że nazywa się Kevin i strasznie doskwiera mu samotność. "Matka mi opowiadała o jakimś Kevinie z lasu, ale inaczej go opisywała, to nie mógł być Pan, prawda?"-drżącym głosem zapytała dziewczyna. Odpowiedział jej, że to na pewno nie on. W myślach Anastazji pojawiły się opowieści mamy o Kevinie. Był to młody chłopak, który zapraszał dziewczyny na schadzki do domku w lesie, Bogowie pokarali go nieatrakcyjnym wyglądem i życiem wiecznym. Nagle do pokoju, w którym była Anastazja, zatrzasnęły się drzwi. Wystraszona aż podskoczyła. Piorun oświetlił na chwilę pokój. Biedna kobieta była w pułapce... To był ten sam Kevin, o którym opowiadała jej matka. Już miała szykować się na najgorsze ze strony starszego pana. Lecz nagle, ktoś wybił okno w pokoju. Był to uroczy, wysportowany chłopak imieniem Bob którego znała z innych opowieści matki. Miał on niezwykłą moc, a mianowicie mógł zmienić się w każde zwierze leśne. Kiedy staruszek dźwignął wzrok na mężczyznę oczom ukazał mu się straszliwy niedźwiedź z ogromnymi zębiskami. Zamarł w bezruchu, a Anastazja wykorzystała tą okazję i popędziła do wyjścia z tej obleśnej chaty! Chciała podziękować wybawcy, ale on gdzieś zniknął. Była zawiedziona. 
Zaczęło się wypogadzać i robiło się coraz widniej, więc poszła do domu. Nie mogła zapomnieć chłopaka, który ją uratował. Gdy już weszła do domu od razu matka ją wyściskała i spytała czy wszystko w porządku. Anastazja odpowiedziała, że wszystko jest dobrze pomimo tego, że spotkała Boba i Kevina z jej opowieści. Zaskoczona matka zaniemówiła, Nagle do ich domu wszedł lis. Starsza kobieta chciała go wypędzić, lecz nagle lis zaczął błyszczeć i wydzielać bardzo ciepłe powietrze. To był Bob! Dziewczyna tak się ucieszyła, że postanowiła przytulić i podziękować wybawcy. Po tym jak go wyściskała on dał jej jagody, które zgubiła uciekając przed nim (wtedy zauważyła też chatkę Kevina). Podziękowała jeszcze raz i podeszła jej matka, która przeprosiła za to, że chciała wygonić wybawcę córki. Bob skinął głową (bo nie umiał mówić) i odszedł.
Anastazja ciągle wspomina starego obleśnego Kevina i cudownego wybawcę, Boba. Niestety już nigdy nie spotkała chłopaka.
                                                         Koniec.

22 czerwca 2015

Ostatnia róża.

To ostatnie spotkanie Rosy i Johna przed trasą koncernową. Miało być romantycznie, lecz mężczyzna skrywał przed narzeczoną straszny sekret. Mianowicie chodziło o liczne zdrady Johna na koncertach. Zaplanował ''romantyczny'' pożegnalny wieczór. Rosy była zadowolona, ale nie wiedziała co tak naprawdę szykuje jej ukochany.
Na początek zaprosił ją do kina, później poszli do niej. Zaczęli jeść romantyczną kolację, kiedy nagle przerwał im telefon do chłopaka. Uśmiechnął się i wybiegł z pokoju. Zaskoczona kobieta chciała zobaczyć (podsłuchać) o czym rozmawia jej wybranek serca, a co najważniejsze z kim! Nie zdążyła podejść do drzwi za którymi był John, kiedy on już wyszedł. Rzekł tylko: ''Skarbie muszę na chwilkę wyjść, kiedy przyjdę chcę Cię widzieć w skąpym ubraniu na łóżku." Jak powiedział tak zrobiła.
Minęło 15 minut, potem 40. Chłopak nie wracał, a kobieta zaczęła się martwić.
Po upłynięciu godziny wreszcie pojawił się. Był mocno pobity. Zszokowana spytała; "Kto ci to zrobił?!" odpowiedział z drżącym głosem "Okradli mnie. Pobiegłem po czekoladki dla ciebie i oni zabrali mi wszystko co miałem przy sobie." On oczywiście kłamał. Był u kochanki na szybkim numerku, lecz ona dowiedziała się o jego narzeczonej i innych kochankach i to ona go tak urządziła. Rosy zaczęła się bać o zdrowie kochanego Johna. Spytała czy ma zadzwonić po policje, ale on odparł, że sobie poradzi. Nagle wyjął zza siebie pistolet i zaczął mierzyć do dziewczyny. Wpadł w szał! Strzelał do wszystkiego kiedy ona uciekała. Rozwścieczony John nie mogąc trafić wziął do ręki butelkę po winie i próbował rzucić nią w kobietę. Uniknęła butelki, ale było blisko.
Słysząc hałasy, sąsiadka zadzwoniła na policję. Gdy syrena zawyła pod oknem wystraszony chłopak strzelił po raz ostatni i zbiegł z miejsca zdarzenia przez balkon. Policja nie mogła się dostać do środka, co było nieszczęściem dla biednej kobiety w mieszkaniu. Po chwili wreszcie się dostali do mieszkania. Zastali tam na wpół przytomną Rosy. Niestety, ale karetka nie dała rady dojechać do postrzelonej na czas i dziewczyna zmarła.
Wszczęto poszukiwanie winnego. Jako pierwszą spytano sąsiadkę, która od razu wskazała narzeczonego ofiary. Śledczy nie zastali go w mieszkaniu i postanowili stworzyć list gończy Johna. Chłopaka znaleźli dopiero po 2 dniach w miejscowości oddalonej o 900 km od miejsca zbrodni. Był w towarzystwie ładnej kobiety o słowiańskiej urodzie. Okazało się, że to miała być jego nowa ofiara. Kobieta, gdy spostrzegła zbliżających się stróżów prawa spanikowała i natychmiast uciekła. John natomiast był spokojny, aż za spokojny. Podczas przesłuchania z kamiennym wyrazem twarzy milczał, bądź odpowiadał wymijająco. Postawiono mu wyrok w zawieszeniu,ponieważ miał bardzo dobrego prawnika.
Gdy wrócił do swojego mieszkania zauważył pistolet, którym zastrzelił swoją byłą narzeczoną. Przypomniały mu się chwile, w których był z nią szczęśliwy. Zaczął histeryzować i toczyć wewnętrzny monolog. "Dlaczego ja to zrobiłem?" "Co ja chciałem przez to zyskać?" "Nie mogę dłużej już tak żyć!'' Po czym wziął pistolet do ręki i pobiegł co sił na cmentarz, na którym była pochowana Rosy. Po drodze zerwał z łąki kwiaty, które lubiła. Położył je na grobie i zaczął płakać z tęsknoty za nią i ze swojej głupoty. Trzymając pistolet w ręku pomodlił się, strzelił i ... chybił. Nie wierząc w to co się stało spróbował raz jeszcze. Znów to samo... Zwątpił już i chciał się powiesić. Włożywszy pistolet za pasek od spodni przypomniał sobie, iż go nie zabezpieczył. Wyciągając go w celu zabezpieczenia spust zahaczył się i pistolet wystrzelił. Nabój Złamał mu kość udową i przebił żyłę. Zanim John doczołgał się za bramy cmentarne o pomoc zauważył go mały chłopiec. Okazało się, że to był jego syn. Syn jednej z kochanek mężczyzny. Przestraszył się zakrwawionego Pana i uciekł nie udzielając mu żadnej pomocy. Wykrwawił się.
                                                  Koniec.
Official fun page  ~ tutaj będę udostępniać linki do nowych postów na blogu. Polub, a już nie przeoczysz nowej historyjki ! :D

Oczy Smoka.

Historia opowiada o pewnym młodzieńcu, który zawsze i wszędzie miał na nosie ciemne okulary. Nie bez powodu nadali mu ksywkę ''Bezimienny''. Nikomu nie powiedział jak tak naprawdę się nazywa, bo sam tego nie wiedział. Rodzice porzucili go, gdy miał 6 miesięcy i wychowało go jedno z leśnych zwierząt, a mianowicie legendarny smok, którym rodzice straszyli swoje dzieci. Nikt już nie wierzył w istnienie bestii, ponieważ krążyła plotka, iż zabito go wieki temu.
Chłopak mieszkał ze smokiem w jaskini na uboczu, koło małej wsi. Gdy ''opiekunka'' Bezimiennego poszła na łowy, on wymknął się z jaskini do wioski. Miał na sobie poszarpane ciuchy i ciemne okulary. Kiedy się przechadzał spostrzegła go urodziwa dziewczyna. Podbiegła do niego i chwyciła za rękę. Zaprowadziła go do swojej matki. Bezimienny chciał się wymknąć z chaty pod oblężeniem ciężkich pytań ze strony matki dziewczyny. Zadawała mu bardzo dziwne pytania np. ''Jak się tu znalazł'' i ''pewnie przychodzi jako szpieg''. Chłopak rozumiał ludzką mowę, ale bardzo ciężko się nią posługiwał (całkiem jak obcokrajowcy poznający język). Kiedy wydukał zdanie ''J- j- j- jestem z z z d- d- daleka'', dziewczyna ściągnęła mu okulary i zaczęła krzyczeć, bo zobaczyła straszne oczy wyglądające jak smocze. Chłopak szybko założył okulary i uciekł. W czasie powrotu bezimiennego do ''domu'' Smoczyca strasznie się martwiła o swojego ''synka''.
Wreszcie wrócił. Oznajmił, że był w wiosce i zaraz po tym dostał od smoczycy po twarzy. Zdziwiony zachowaniem swojej ''matki'' usiadł w kącie, zdjął okulary i zaczął płakać. Okazało się, że dziewczyna z wioski go śledziła. Kiedy zobaczyła zapłakanego chłopca chciała podejść i się zapytać co się stało, lecz wtem z głębi jaskini wyszedł ogromny smok! Uciekła. Zaskoczony chłopiec popatrzył na smoka i na uciekającą dziewczynę. Szepnął coś swej ''opiekunce'' i wskoczył na jej grzbiet. Kiedy dogonili uciekającą pannę, bezimienny podał jej rękę, lecz ona była tak przestraszona jego oczami i całą tą sytuacją, iż zemdlała. On i Smoczyca zaopiekowali się nią w jaskini.
Zniknięcie dziewczyny spowodowało wielką panikę w wiosce. Na ratunek wyruszyli wszyscy chłopi ze wsi. Szukali jej bardzo długo. Gdy już zwątpili w jej odnalezienie usłyszeli głośny ryk smoka! Pomyśleli, że to już koniec jej żywota, ale jednak nie. Dziewczyna dochodziła do siebie po omdleniu przy boku Smoczo-okiego, a ryk który słyszeli chłopi to smoczyca, która została postrzelona z karabinu jednego z dwóch walczących ze sobą miast. Wystraszony chłopiec pozostawił dziewczynę w jaskini i kazał jej się nie ruszać, a sam pobiegł pomóc ''matce''. Okazało się, że dostała kulkę więcej  razy niż myślał i zmarła. Załamany po śmierci Smoczycy chłopak, postanowił, że nie będzie dłużej już ukrywał swojej prawdziwej tożsamości. Gdy chłopak rozpaczał, dziewczynę odnaleźli chłopi z jej wioski. Już mieli szykować się na zabicie ogromnej bestii, lecz chłopiec wrócił i opowiedział wszystko chłopom. Smoczo-oki przez tyle lat życia ze swoją przyszywaną matką był w wielkiej rozpaczy i chciał popełnić samobójstwo. Powstrzymała go przed tym dziewczyna.
Zakochali się w sobie i mieli bardzo interesująco wyglądające potomstwo.
                                                          Koniec
przepraszam za moje beztalencie.

9 czerwca 2015

Zostawiony.

Żył sobie pewien biedny chłopak imieniem Max. Jego rodzina wyjechała na weekend w góry do jego siostry, która uciekła od ubóstwa. Maxa zostawili w domu, by pilnował ''majątku''. Niczego nieświadomy 17-latek został w domu. Następnego dnia zadzwoniła do niego siostra z wiadomością, że rodzice nie dotarli do niej. Max się załamał. Ale wszczął poszukiwania rodziców. Stwierdził, że na policje nie pójdzie bo oddadzą go do sierocińca lub wyślą do siostry, ale on nie chciał jej psuć życia jak z bajki.
Słuchając Anty Radia i swojego ulubionego zespołu wpadł na pomysł kiedy wsłuchując się w wiadomości o koncercie HappySad w jego mieście. Otóż chciał pojechać na koncert i zapłacić idolom za pomoc wszystkimi swoimi oszczędnościami. Gdy już dotarł na miejsce i przesłuchał wszystko co mieli do zagrania, zakradł się pod scenę. Muzycy byli zszokowani propozycją chłopaka i tym co trzymał w rękach, a mianowicie 15,68 zł i ich stara płyta z 2002 r. Artuor zwołał szybką naradę zespołu. Nagle Dubin się do niego odwrócił i szepnął mu do ucha, żeby to schował i poszedł o pomoc do siostry. Nagle przerwał mu Quka: ''Ej koleś nie tak się umawialiśmy! Słuchaj młody pomożemy ci.'' Max się ucieszył i uściskał chłopaków.
Jego nowi znajomi i on zaczęli szukać rodziców Maxa w wiadomościach internetowych o wypadkach śmiertelnych i nic nie znaleźli, więc pewne było, iż żyją. Pan Latawiec wpadł na pomysł, że przejadą się trasą, którą jechali rodzice chłopaka. Okazało się to być strzałem w 10, ponieważ po przejechaniu 15 km Max krzyknął to nowych znajomych : ''Patrzcie! Widzę ich!'' Podekscytowany chłopak wybiegł z auta i popędził uściskać rodziców! W tym samym czasie mężczyźni wysiedli z auta. Rozpłakana matka spytała muzyków czy dużo jest im winna za odnalezienie, lecz oni odparli, że Maxi wszystko załatwił. Ojciec nie był zadowolony z cudownego odnalezienia, ponieważ to on spowodował wypadek i chciał zabić siebie i swoją żonę. Jak się później okazało był pod wpływem narkotyków za co poszedł do więzienia. Członkowie grupy HappySad podwieźli ich do domu i spytali Maxa czy coś jeszcze od nich chce. ''Jedno zdjęcie i żebyście podpisali mi moją jedyną waszą płytę''- odpowiedział. Co sobie zażyczył to spełnili. Uszczęśliwiony chłopak nie mógł powstrzymać się od łez i uściskał całą grupę jeszcze raz.
Od tego czasu rodzinie żyje się lepiej i to córka odwiedza ich w weekendy i daje środki do życia.

19 maja 2015

Jej historia

Była kiedyś dziewczyna. Nieszczęśliwa w swoim ówczesnym związku, bała się zerwać ze swoim chłopakiem. Wtem poznała uroczego nastolatka starszego od niej o 2 lata. Znajomość miedzy nimi się rozwijała w zawrotnym tempie. Niestety, jej obecny chłopak był o nią strasznie zazdrosny. Jej nowy kolega nie był atrakcyjny, miał trochę nadwagi, ale jej to nie przeszkadzało, ponieważ miał bardzo interesujący charakter. Niezwykły znajomy odprowadzał ją codziennie po szkole do domu i widać było po nim, że czuje do niej coś więcej niż tylko przyjaźń. Ona go bardzo polubiła, a jej chłopak spadł na dalszy plan. Raz, gdy ją odprowadzał, spytał czy da mu buziaka, ona odmówiła, ale on dał jej skromnego buziaka i uciekł. Pewnego dnia, kiedy przyszła do szkoły jej facet zaczął ją wyzywać od najgorszych i używał bardzio nie cenzuralnych słów w jej kierunku. Okazało się ze jej kolega powiedział mu o tym, że dziewczyna chce z nim zerwać. Zdziwiona dziewczyna podeszła do jej kolegi i spytała dlaczego to zrobił. On odparł, że już dawno powinna to zrobić , bo niszczyła się w tym toksycznym związku. Musiała to wszystko sobie przemyśleć. Następnego dnia przyszła do niego z nietypową propozycją. Spytała go czy zostanie jej chłopakiem. Był w niebo wzięty! Od tego czasu minęło juz ponad 2 lata i są ze sobą szczęśliwi. Jej ex chyba nadal jest o nią zazdrosny, bo cały czas nie daje im spokoju i ją wyzywa. Na szczęście ich miłość przetrwa wszystko! Koniec. ;)

18 maja 2015

W szponach nienawiści.

       Pewnego dnia Jackie, dziewczyna z buntowniczą duszą, została w szkole po lekcjach. Mieli być w kozie jeszcze dwaj uczniowie: jeden to Ken, który rzucił kredą w nauczycielkę, a drugi to Marshall, który dla żartu podłożył pineskę na krzesło najsurowszego nauczyciela w szkole.
       Jackie usiadła w tylnej części klasy, położyła nogi w glanach na ławkę, wyciągnęła telefon i zaczęła słuchać muzyki na słuchawkach. Widzący to Marshall przysiadł się do niej by zapytać czego słucha. Ona od parsknęła mu ''Nie twoja sprawa'' i wróciła do słuchania. Jackie podobała się Marshallowi, niestety chłopak nie miał co liczyć na sympatie koleżanki z jego klasy. Ken był bratem największego kozaka w tej szkole. Gdy owy brat przyszedł odebrać brata ( bo samemu nie mogli wyjść ze szkoły) Jackie jak oczarowana zdjęła słuchawki i podeszła do niego. Zdziwiony Marshall chcąc zobaczyć co się stanie przetarł oczy z niedowierzaniem. Jackie powiedziała temu chłopakowi na ucho, że jej się podoba. Zdumiony chłopak zaczerwienił się, zabrał brata i wyszedł bez słowa. Po tej akcji dziewczyna wróciła na miejsce, lecz już nie słuchała muzyki tylko wyjęła kosmetyczkę i zaczęła się malować. Zdziwiony chłopak, który przyglądał się całej sytuacji, nie mógł zareagować. Został sparaliżowany z nienawiści do brata Kena. Kiedy już odzyskał władzę nad swoim ciałem, aby odreagować, puścił sobie piosenkę System Of A Down, która go uspokajała. Zorientował się, że nie wetknął słuchawek dopiero, gdy Pan Cotevitz (nauczyciel, który ich pilnował) podszedł do niego z nieprzyjazną miną. Przestraszony szybko wyłączył muzykę. Jackie roześmiała się głośno i powiedziała: ''Ten gościu słucha mojego ulubionego zespołu. Myślę, że panu też się spodobał.'' Zdenerwowany Marshall wybiegł z klasy rzucając tylko słówko, że musi do toalety. Jackie wybiegła za nim, by go przeprosić za jej wcześniejsze zachowanie. Niestety nie dogoniła go, ponieważ niebyła w tak dobrej formie fizycznej jak on. Gdy wróciła do klasy, chłopak siedział w szkolnej ubikacji i szlochał. Słysząc głos Pana Cotevitz postanowił szybko się uspokoić, niestety nie udało mu się to. Nauczyciel widząc zapłakanego chłopaka postanowił go zwolnić do domu. Nastolatek po drodze do domu spotkał brata Kena. Nie myśląc dużo, podszedł do niego i z całej siły uderzył go w twarz.
       Następnego dnia chłopak nie pokazał się w szkole. Kiedy Marshall spytał Kena dlaczego brata nie ma w szkole odpowiedział mu, że jego brata wczoraj ktoś pobił, a teraz leży nieprzytomny w szpitalu. Nastolatek pomyślał '' To nie mogłem być ja! Nie ja!'' Podbiegła do niego zapłakana Jackie i mocno przytuliła. Zdziwiony chłopak odepchnął ją i parsknął takim tonem jak wczoraj ona do niego ''Odejdź! Przytul się do swojego kochasia''. Nie zdążyła wykrztusić ani słowa jak zobaczyła, że w jego szarych oczach pojawiły się łzy. gdy odchodził od niej długim korytarzem krzyknęła ''Marshall to baba! Beczy jak baba! Patrzcie wszyscy jaka beksa!'' Słysząc to zniesmaczony chłopak odwrócił się na pięcie i podszedł do krzyczącej nastolatki. Pocałował ją i powiedział ze spokojem '' Czy baba tak całuje kobietę? No widzisz, a teraz się wreszcie ode mnie odczep!'' Zadowolony z siebie wyszedł ze szkoły i popędził ile sił w nogach do szpitala w którym był brat jego kolegi z klasy. Wszedł do jego sali i stanął w drzwiach mówiąc tylko tyle; "Wybacz stary. Źle cię osądziłem. To nie tobie się to należało.''  Brat Kena przebudził się zaraz po tych słowach. Słysząca to jego zrozpaczona matka wybiegła za Marshallem.
 -Słuchaj kolego! Ty tak urządziłeś mojego syna?- spytała matka
 -Niestety ja! Niech pani nie ma mi tego za złe. Nie chciałem mu tego zrobić.-odparł chłopak i wybiegł.

17 maja 2015

Ich dwoje [?]

Była sobie dziewczyna. Taka zwyczajna, która bardzo lubiła słuchać rocka. Był również chłopak. Dziewczyna wychowywała się w domu z tradycjami: jej rodzice byli wierzący. Tylko ona była małą buntowniczką. Chłopak wychował się w patologii ojciec pił i bił matkę oraz jego i jego siostrę. Kiedy nastolatka powiedziała ojcu, że chce jechać na koncert ulubionego zespołu zamknął ją w pokoju i kazał jej sobie przemyśleć swoje zachowanie. W tym czasie chłopak był już pełnoletni i wyciągnął 15 letnią siostrę z domu i zamieszkali w kawalerce po ich dziadku który im ją zapisał w spadku. Dziewczyna która siedziała w zamknięciu usłyszała jak po raz pierwszy jej rodzice się kłócą. Podsłuchała iż matka chciała ją puścić na koncert, ponieważ dobrze się uczy i mogła mieć chwile relaksu dla siebie lecz ojciec stanowczo zaprzeczał. Niespodziewanie przechodził pod jej oknem młodzieniec, którego poznaliśmy wcześniej, gdy dziewczyna zaczęła wołać o pomoc. On mało myśląc pobiegł do mieszkania z którego wydobywały się krzyki dziewczyny. Jej rodzina w czasie kłótni nie zauważyła, że w tym czasie ktoś wszedł do domu. Gdy zobaczył dziewczynę w koszulce z napisem "The Analogs" wszystko zrozumiał. A że był ich wielkim fanem, a rodzina owej niewiasty nie pasowała do jej stylu to 'porwał' ją na koncert, na który tak długo czekała. Po udanej imprezie nie chciała wracać do domu, więc przespała się u wybawcy. Rano była zaskoczona. Wbrew temu, jakby się mogło wydawać po chłopaku z takiego domu, na stole czekało na nią śniadanie. Kiedy spojrzała na siebie zobaczyła przyczepiony do jej koszulki liścik z napisem 'Nie mogłem patrzeć na twoich rodziców jak się kłócą. Jestem u nich, aby wytłumaczyć im twoje znikniecie.' Zaskoczona chciała pobierz do swojego domu, ale nie wiedziała gdzie jest. Gdy miała się udać na pobliski przystanek spostrzegła swoich rodziców i jej nowego kolegę. Stała jak w murowana jak zobaczyła nastolatka, który rozmawia z jej tatą jak gdyby byli najlepszymi przyjaciółmi. Gdy podeszli do niej uścisneli ją wszyscy i ojciec powiedział, że był nie mądry i ją przeprosił. Wszystko się ułożyło. Po roku znajomości ze swoim wybawcą ojciec dał im wolną rękę. Po 1.5 roku już byli zaręczeni i szczęśliwi. KONIEC 

Witam oraz FAQ

Heejka :) Ten blog będzie prowadzony przez Anitę :D i będę tu pisać opowiadania lub też jak kto woli historyjki ^_^
-Mam 17 lat
-Blond włosy, niebieskie oczy, 167cm wzrostu.
-Gram na gitarze
-Interesuję się muzyką
-Tolerancyjna
Jeśli mace jakieś pytania to proszę zadawać :D