24 września 2015

Prawdziwa historia.

Był pewien chłopak, a imię jego to Piotrek. Ten dość zabawny i uroczy chłopak skrywał sekret, o którym wiedzieli tylko nieliczni... Miał grupkę kolegów o ile kolegami można było ich nazwać. Żartowali z niego i jego wyglądu, lecz on się tym nie martwił i przyjmował to na luzie
Piotr poszedł po wakacjach do technikum. ''Nowa szkoła, nowe znajomości. Super'' - pomyślał. Tam poznał dziewczynę dość specyficzną, bo wyglądała inaczej niż wszystkie, które do tej pory poznał. Miała dobre poczucie humoru i od razu się zakumplowali. Nie wiele po tym jak się zaprzyjaźnili postanowił wyznać jej swoją historię, a zarazem wielką tajemnicę. Ponieważ zawsze był uśmiechnięty, nikt nie podejrzewał co się tak naprawdę dzieje u niego w domu...
Rodzice mówili mu, że tylko im sprawia kłopoty, a na domiar złego straszyli go, iż oddadzą go do ośrodka... Codziennie ''zakładał szczęśliwą maskę'' na twarz i wychodził na miasto. Pewnego razu spotkał grupkę znajomych... Znowu się z niego śmiali. Tym razem także z wyboru szkoły, ponieważ nie poszedł tam gdzie oni tylko musiał być inny. Nie wytrzymał i kopnął jednego w szczękę. Niestety... podniósł się i uderzył go z całej siły w żebra. Zrozpaczony chłopak nie mógł się pozbierać, a jego ''koledzy'' sobie poszli i nawet nie miał kto mu pomóc.
Gdy koleżanka usłyszała jego smutną historię postanowiła mu pomóc i go wesprzeć w trudnej sytuacji. Na początku pomyślała, że pójdzie porozmawiać z jego matką, która twierdziła, że go nie chce, lecz on jej zabronił. Co mogła zrobić? Długo myślała nad tym jakby mogła mu pomóc. Piotrek był załamany i nie wiedział co miał robić. Chciał się zabić... Dziewczyna nie chciała do tego dopuścić. Specjalnie wdawał się w bójki i przychodził z coraz to większymi siniakami. Kobieta przytuliła go i powiedziała, żeby już tego nie robił, bo dla niej to też krzywda. Grzecznie jej posłuchał, aż sama była zdziwiona. Okazało się, że on ją bardzo lubi i nie chce by ona była smutna.
Mówił jej codziennie, że już jest wszystko O.K. lecz ona nie była tego taka pewna. Miał mniej siniaków i coraz mniej narzekał na rodzinę.
Ona wiedziała, że coś jeszcze nie jest w porządku. Miała złe przeczucie, które okazało się być najgorszą prawdą. Rodzina oddała go do ośrodka opieki społecznej. Nie wiedziała co ze sobą zrobić... Postanowiła pójść do jego domu i porozmawiać z jego matką. Niestety nic nie zdziałała. Matka go nie chciała znać. On był załamany i ona też. Przez to, że wdawał się w bójki rodzina go oddała to smutne, a zarazem prawdziwe.
Historia oparta na faktach, więc przepraszam za smuty...