25 lutego 2016

Niespodziewane [cz.II]

Rozgwieżdżone niebo oświetlało twarze Emmy i Jeffreya. Siedzieli w milczeniu i patrzyli na namiot, który trząsł się jak opętany. W pewnej chwili odezwała się w chłopaku dziwna chęć na pocałowanie Emmy. Przybliżył się troszkę do dziewczyny i dźwignął jej zasmuconą twarz, by spojrzeć jej w oczy. ''-Co ty wyprawiasz?'' - Spytała przestraszona dotykiem Jeffa dziewczyna. Speszony zabrał ręce i popatrzył w na namiot wcześniej kochającej się pary. Po chwili złapał ją za rękę i pociągnął za sobą w przeciwnym kierunku niż patrzył. ''-O co chodzi? Co się dzieje? Gdzie mnie ciągniesz?'' - Zasypywała go pytaniami. Jeffrey się zatrzymał i jej oczom ukazał się bardzo blady, przerażony chłopak z przekrwionymi oczami. 'Bełkotał coś pod nosem. Emma się wystraszyła i wyrwała się chłopakowi. Kiedy poczuł, że nie ma jej ręki w swojej dłoni obrócił się i zaczął krzyczeć. ''-Jeffrey! Co się z Tobą dzieje?'' - Z płaczem w głosie powiedziała. Chłopak przetarł oczy i podszedł do dziewczyny. ''-Kurwa... Przepraszam. Nie wiem co mi odwaliło. Wybacz mi. Wróćmy do namiotu.'' Zaniepokojona dziewczyna dla swojego bezpieczeństwa spytała czy na pewno jest z nim wszystko w porządku na co odpowiedział, że już tak, więc poszli w stronę obozowiska. Przez całą drogę nie odzywali się do siebie.
Kiedy byli już na miejscu był już ranek i im oczom ukazała się totalna masakra. Wszystko było poprzewracane, a wszędzie leżały strzępy mięsa i ubrań. ''-Co tu się do cholery stało?!'' - krzyknęła ze łzami Emma. Z jednego z namiotów wypełznął zakrwawiony Malcolm, który zawołał ich skinieniem palca. Przestraszeni szybko podbiegli do kolegi. Szepnął, że to sprawka Magie i Carla. Zdyszana para popatrzyła na Malcolma z niedowierzaniem. ''-Malcolm skup się! Gdzie oni są? Gdzie reszta ekipy? Co tu się wydarzyło?'' - spytał zaniepokojony Jeffrey. ''-To była ich sprawka. Uciekli zanim zaczęła się rzeźnia. Nikt poza mną nie ocalał! Tu byli dzii....'' Świadek nie dokończył... Wykrwawił się.
Nagle ''satanistyczny chłopak'' wykrzyknął coś szybko i niezrozumiale. Złapał Emmę za rękę i poszli do ich rozszarpanego namiotu. Ubrali się w nienaruszone ciuchy, a Jeff zaczął szukać czegoś w swojej torbie. Rzucił w stronę dziewczyny nóż składany ''-Łap. Może nam się przydać.'' - i szukał czegoś dalej. Nagle usłyszeli strzał i po tym coś upadło z dość niewielkiej wysokości. spojrzeli przez dziurę w namiocie by się zorientować co się właśnie wydarzyło. Spostrzegli Carla ze strzelbą z rękach. Na ziemi leżała jego dziewczyna. ''- Dzięki za dobry seks suczko. Żegnaj!'' - Powiedział i odszedł od ciała Magie. ''Jak ja mogłam się zakochać w takim skurwielu?!'' - szepnęła Emma. Z politowaniem popatrzył na nią Jeffrey i przytulił ''-Nie myśl o tym teraz. Musimy uciekać od tego psychola!'' - Powiedział ubrany na czarno chłopak. 
Zaczęli po cichu wymykać się z obozowiska grozy. Niestety Emma nadepnęła na patyk. Usłyszeli szum i sparaliżował ich strach. Dziewczyna powiedziała: ''-Jeff! To chyba dziki!.'' Pech chciał, że wysłowiła się trochę za głośno... Szelest i tupot racic był coraz bliżej pary. Na twarzy chłopaka widać było pot, a w oczach po raz pierwszy Emma zobaczyła przerażenie. Objął ją mocno i schylili się. Usłyszeli głośny strzał. Po paru minutach szelest ustał. 17-latka popatrzyła na kolegę i z przerażeniem próbowała krzyknąć. Jeffrey zasłonił jej usta. Znów miał przekrwione oczy. Lecz nie tylko białka miał pełne krwi. Miał draśnięty kulą tors przy żebrach. Chłopak próbował jeszcze wstać, więc podparł się o koleżankę. Kiedy już stał na nogach podniosła się dziewczyna. Starała się go utrzymać, lecz było to bardzo trudne, ponieważ nie był on taki lekki na jakiego się wydawał. Przeszli pareset metrów i zobaczyli strumień. ''-Chodź. Przemyjemy Ci tę ranę.'' - Powiedziała zdyszana. Jeff się zgodził. Był wykończony. Kiedy usiadł na lekko pochylonym zboczu stracił przytomność. Zaniepokojona dziewczyna nie mogła wezwać pomocy... W końcu byli w środku lasu i nie było tam nikogo poza sadystą z pistoletem i masą dzikich zwierząt! Postanowiła polać go lodowatą wodą ze strumyka. Chłopak się ocknął i wybełkotał: ''-Popatrz ile razem przeszliśmy...'' Zdziwiona kobieta ledwo co go zrozumiała i nie wiedziała o co mu chodzi. ''-Jeffrey! Co ty mówisz?'' - zapytała. ''-Kocham Cię Myszko.'' - Wybełkotał chłopak. Usiadła przy nim i mocno go przytuliła, a on obiął ją ręką. Byli w tej pozycji dłuższą chwilę.
Z transu wybudziło ich przejeżdżające nieopodal auto. Zerwali się na równe nogi. ''-Tam musi być jakaś droga!'' - powiedzieli oboje w jednym czasie i w dość żółwim tempie ze względu na chłopaka ruszyli w stronę, z której usłyszeli samochód. Zaczęło się ściemniać, kiedy dotarli do drogi. Byli niedaleko osiedla, na którym, jak się okazało, oboje mieszkali. Od razu popędzili w stronę ludzi. Umówili się, że rano spotkają się przy placu zabaw nieopodal osiedla. Po przyjściu do domu chłopak owiną ranę ręcznikiem. Oboje padli ze zmęczenia w swoich łóżkach nie mówiąc nikomu o tym co się działo podczas wypadu za miasto. Następnego dnia wstali bardzo wcześnie zanim wszyscy się obudzą. Chłopak przyszedł nieco wcześniej i poszedł w stronę mieszkania dziewczyny. Po chwili się spotkali i czym prędzej poszli na komisariat powiedzieć o grasującym, niebezpiecznym typie z bronią. 
Na komendzie nikt nie chciał uwierzyć nastolatką, lecz oni się zarzekali, że to wszystko prawda. Po długich wyjaśnieniach został wysłany patrol w miejsce wskazane przez młodych. Pan komendant widząc stan 18-latka od razu wysłał go do szpitala. Grzecznie posłuchał starszego pana, bo sam już nie wytrzymywał z bólu. Podwieźli ich na miejsce funkcjonariusze radiowozem, a z racji tego chłopak został błyskawicznie obsłużony. Kiedy już mieli wychodzić zadzwonił telefon w recepcji. Pielęgniarka zawołała ich jeszcze na chwilkę. Dzwonił komendant, że mają kilku łobuzów, którzy byli na miejscu zbrodni. Spytał czy mogli by wskazać winnego. Zgodzili się. Mieli czekać w szpitalu na transport do budynku Policji. Gdy byli już na miejscu okazało się, że nie ma wśród tych mężczyzn Carla. Musieli jednak poczekać na rozwinięcie śledztwa...
Do dziś nie wiadomo gdzie przebywa i co robi sprawca zabójstwa. 
W tym czasie Jeffrey i Emma zdążyli się już zaręczyć. Nie byli już prześladowani w szkole... Uznawano ich za bohaterów, choć sami twierdzili, że nic nie zrobili. Większość osób była zaskoczona, że tylko im udało się przetrwać tę masakrę.
Niestety chłopak po pół roku zmarł przez wylew. Dziewczyna nie mogła się z tym pogodzić i z natłokiem myśli o katastrofie w lesie doznała zaburzeń psychicznych i musiała zostać w zakładzie psychiatrycznym.
                                                     KONIEC


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz